Czy współczesne dzieci bawią się tak samo jak ich mamy, babcie czy prababcie? Próbuję przypomnieć sobie moje zabawy z dzieciństwa. Było ich bardzo dużo i były różnorodne. Obserwuję  także zabawy  dzieci i dostrzegam  w nich różnice. Nie bardzo wiedziałam , gdzie tkwi ta różnica i uświadomił mi to artykuł Teresy Mazur.

Gdy  porównamy zabawy współczesnych kilkulatków i młodszych nastolatków z zabawami charakterystycznymi dla dzieciństwa ich pradziadków, dziadków, a nawet rodziców, dostrzeżemy szereg istotnych różnic, z których najważniejsza jest chyba ta, iż niegdyś dzieci bawiły się przede wszystkim „w coś”, w naszych czasach natomiast bawią się przede wszystkim „czymś”. Aby zabawa była udana i satysfakcjonowała obecnie malców w wieku przedszkolnym czy uczniów młodszych klas szkoły podstawowej, koniecznie potrzebne im są zabawki, bardzo nieraz wymyślne i kosztowne. Dziewczynki „muszą mieć” lalki, dzięki elektronice naśladujące wszystkie czynności fizjologiczne prawdziwych niemowląt lub też osławioną Barbie z masą „przydatków” w postaci specjalnie dla niej wymyślonych apartamentów, szaf z garderobą, limuzyn, jachtów itp. Chłopcy nie wyobrażają sobie z kolei „dobrej zabawy” bez zajmujących całą powierzchnię pokoju torów wyścigowych z piętrowymi garażami i zdalnie sterowanymi samochodami, z czym rywalizować mogą jedynie wielkie komplety kloców lego „najnowszej generacji”, pozwalające na konstruowanie ruchomych robotów.’’

Przed stu, a nawet przed pięćdziesięciu i czterdziestu laty dzieci nie miewały dylematów związanych z kwestią „w co i czym się bawić?”, znały bowiem dziesiątki przeróżnych gier i zabaw niewymagających najczęściej żadnych rekwizytów, albo takich, w których wykorzystywano łatwo dostępne przedmioty: patyk, kamyk, sznurek, własną czapkę lub chusteczkę.

.

Wychodzą z cienia podwórkowe wspomnienia

Wychodzą z cienia podwórkowe wspomnienia to unikatowe przedsięwzięcie, którego głównym celem jest zachowanie “przy życiu” i upowszechnianie dawnych zabaw, gier podwórkowych a także piosenek i obyczajów związanych z Łodzią, stanowiących nieformalną, a przez to bliską i autentyczną dla mieszkańców część dziedzictwa regionu łódzkiego. Przywołując zapomniane gry, zabawy i tradycję wspólnego spędzania czasu, chcemy zachęcić Łodzian do zainteresowania się obyczajami naszego regionu, wspomnień z dzieciństwa, które mogą stanowić pierwszy krok na drodze zwiększenia integracji społecznej i rozjaśnienia wizerunku Łodzi. Projekt rozpoczęliśmy zaproszeniem do udziału w nim seniorów, którzy stworzyli wstępne opisy i reguły gier i zabaw zapamiętanych z dzieciństwa.

.

Moje zabawy w dzieciństwie

Z mojego dzieciństwa pamiętam  wiele zabaw, które przekazywałam moim dzieciom i przekazuję moim uczniom. Klasy, Skakanka, Berek, Chłop, W chowanego, Szczur, Gra w gumę ,Raz dwa ,trzy Baba Jaga patrzy, Chodzi lisek, Stary niedźwiedź, Kapsle, Gra w kolory, Wilk i gąski, Ojciec Wirgiliusz, Podchody, Dwa ognie i wiele innych. Chciałbym krótko przypomnieć  na czym polegały te zabawy tym, którzy dziś już ich nie znają.

.

Skakanka

Na skakance  można  skakać indywidualnie lub grupowo. Można także było mówić rymowanki. Osoba skacząca na skakance mówi rymowankę: „Pan Sobieski miał trzy pieski, czerwony, zielony, niebieski”. Wypowiadając ostatnią sylabę wyrzuca skakankę do tyłu (za siebie) i nie oglądając się mówi, ile kroków musi pokonać do skakanki: słoniowych (jak największych), normalnych lub stópek (stopa jedna za drugą). Następnie odwraca się i idzie zadeklarowaną liczbę kroków w stronę skakanki. Jeżeli j dosięgnie skakankę, to gra dalej i cała zabawa zaczyna się od początku tylko teraz skaczący skacze obunóż (żabką), w kolejnej rundzie na jednej nodze, a dalej krzyżakiem.Wygrywa ten gracz, która wykonał jako pierwszy wszystkie zadania.

IMG_9346

.

Guma

Gra polega na wykonaniu serii skoków przez gumę bez skuchy. Dwoje graczy stoi w gumie, trzeci skacze aż do skuchy (wówczas następuje zmiana gracza). Po ponownym powrocie do gry gracz zaczyna skoki od poziomu na którym skończył.

.

Raz ,dwa ,trzy Baba Jaga patrzy

 

Spośród graczy wybierana jest „Baba Jaga”. Staje ona twarzą do ściany, czyli tyłem do pozostałych uczestników gry, którzy ustawiają się w jednym rzędzie, jeden obok drugiego – wzdłuż wyznaczonej linii około 15 metrów od Baby Jagi. Baba Jaga stojąc twarzą do ściany wypowiada formułkę: „raz, dwa, trzy… Baba Jaga patrzy!” i odwraca się przodem do uczestników. W tym czasie, kiedy Baba Jaga była odwrócona tyłem, uczestnicy biegli w jej kierunku – jak tylko skończyła mówić swoją formułkę, musieli stanąć nieruchomo. Baba Jaga wypatruje teraz osoby, które poruszają się – muszą one wrócić na start. Reszta ciągle stoi w bezruchu, aż do momentu, kiedy Baba Jaga znów odwróci się do ściany i wypowie formułkę. Bawimy się w ten sposób, dopóki ktoś nie dobiegnie do Baby Jagi – pierwsza osoba, która to zrobi, w następnej kolejce zostaje Babą Jagą.

 .

Podchody

Mechanizm gry jest następujący: podział na dwie grupy, uciekającą i pościgową. Pierwsza zostawia za sobą ślady (strzałki) a także zadania do wykonania. O zwycięstwie goniących można mówić wtedy, kiedy wykonają wszystkie polecenia i złapią przeciwników zanim Ci dotrą do określonego celu. W zależności od miejsca gry, gdyż mogła odbywać się w mieście lub w lesie, przydatne były różne przybory.

.

Państwa, miasta

Mowa tu o grze, którą organizowało się na podwórku. Patykiem wyznaczało się koło (obszar państw) i dzieliło na równe części, czyli teren każdego z graczy. „Wywołuje małe piwko naprzeciwko ” – tą lub podobną formułkę wypowiadała wybrana osoba, która zajęła miejsce na środku koła. Następnie wyrzucała patyk, a osoba której państwo wywołała musiała po niego biec. Reszta graczy rozbiegała się. Gdy wywołana osoba, dobiegła do kijka, krzyczała „stop!” – co oznaczało, że wszyscy musieli się zatrzymać, po czym dochodziła do określonego punktu i starała się trafić kijkiem w innych graczy, jeżeli to osiągnęła, zabierała skrawek jego państwa.

Myślę, że te wspomnienia  będą zawsze dla nas dorosłych  czymś magicznym, pięknym i niezapomnianym. Czasem beztroskiego dzieciństwa, które może powrócić bawiąc się ze swoimi dziećmi, uczniami czy wnukami.

Anita Zarówna

zarowna@op.pl

Komentarze