– W końcu ile można pławić się w orgiach? – mruknęłam cierpko pod nosem.

– Co tam mruczysz? – zainteresował się podejrzliwie.

– Powiedziałam, że niewiasty częściej kierują się sercem niż rozumem – odparłam głośno. – Moda na wschodnie kulty ma dla nich czar nowości.

– Tak jak i dla ciebie, Sybillo – wytknął zjadliwie – skoro wolisz więdnąć w cnocie dla swej egipskiej bogini, zamiast użyczyć mi wdzięków.

 Vade retro, Domine!

– Ach tak? – odparł Neron pozornie niedbale, choć oczy mu przy tym błysnęły. – Przyprowadź go zatem.

– Wybacz, panie – odrzekłam pospiesznie, czując, że nadszedł właściwy moment – nawet dla ciebie nie złamię ślubu. Pragnę się jednak odwdzięczyć za przychylność, imperatorze. Przyprowadziłam kogoś, kto zdoła rozproszyć twą nudę…

– Nie zdołają tego uczynić wszystkie części świata – stwierdził z odcieniem melancholii. – Chyba tylko Achaja…

– Mój dar pochodzi właśnie z Achai – oznajmiłam. – Rozpali nawet mocno stępiałe zmysły – dodałam z przekonaniem.

– Zobaczymy – odrzekł z powątpiewaniem. – Cóż to za niezwykła istota?

– Chłopiec z Koryntu, bardzo zdolny flecista…

– Flecista? – powtórzył niekontent. – Kolejny grajek? Na moim dworze dość jest wybornych muzykantów, a i tak żaden nie gra lepiej ode mnie.

– Bez wątpienia, cesarzu – przytaknęłam – żaden ci nie dorówna. Ten jednak został wyszkolony wyłącznie do męskiej gry – poinformowałam, znacząco akcentując ostatnie słowa.

– Ach tak? – odparł Neron pozornie niedbale, choć oczy mu przy tym błysnęły. – Przyprowadź go zatem.

Klasnęłam w umówiony sposób i po chwili do łaźni wkroczył mój sekretny oręż, skrywany dotychczas atut. Zrzucił po drodze zasłony i zaprezentował się w pełni swej młodzieńczej, śniadej i bujnej nagości, odziany jedynie w złoconą półmaskę syna Hermesa i Afrodyty.

– Jakie boskie kształty! – zachwycił się szczerze władca, pieszcząc roziskrzonym spojrzeniem znawcy idealne linie żywego posągu. – Czemu nosi maskę? Czyżby był zeszpecony? – zaniepokoił się nagle.

– Ależ skąd, chwała bogom! – zaprzeczyłam. – Nic nie zepsuło jego rozkwitającej urody.

– To dobrze – rzekł z ulgą. – Nie zniósłbym żadnej skazy na tak doskonałym dziele Natury.

– Zalecam jednak – wtrąciłam poważnym tonem – byś przedwcześnie nie odzierał go z tajemnicy. Maska zasłania twarz, lecz ujawnia nasze prawdziwe oblicze. Pozwól, by najpierw młodzik dokonał wdzięcznego dzieła. Tym milsza będzie niespodzianka – dodałam kusząco.

– Cóż – odparł władca po chwili wahania – lubię niespodzianki, zwłaszcza, gdy okazują się miłe. Całe moje panowanie jest jedną wielką niespodzianką… Gdzie znalazłaś ten skarb? – chciał się koniecznie dowiedzieć.

– Właściwie wyszukał go Petroniusz – wyznałam – przed jednym z burdeli w ciemnych zaułkach Subury. Nawet wśród zwykłych ulicznych śmieci można czasem znaleźć prawdziwą perłę… Zwie się Eunicos i całkiem świeżo opuścił statek handlarzy niewolników. Petroniusz przesyła go przeze mnie dla ciebie jako prezent na przeprosiny…

– Co znowu knuje ten wymuskany pederasta, uważający się za znawcę wszystkiego? – syknął władca, krzywiąc się niechętnie na wspomnienie odsuniętego faworyta.

.

Komentarze