W nagłym porywie natchnienia pochwycił formingę, którą zawsze miał na podorędziu i zaczął deklamować z rozjaśnionym obliczem:
Grecjo piękna! Twe wielbiąc ramiona z marmuru
I gładkość… Pytam, co się też stało z Homerem,
Który cię uczył śpiewać z gwiazdami do wtóru?…
W twórczym zapale, z płonącymi oczyma wydawał się przez moment promienny jak Apollo. Jako poeta Neron rzadko wznosił się ponad uskrzydlony banał, miewał jednak niekiedy przebłyski prawdziwego geniuszu. Do dziś pluję sobie w brodę, że nie ukryłam w porę zwojów z jego utworami, które spłonęły wszystkie podczas dewastacji Domus Aurea. Tak jak niebezpiecznie było za życia cesarza nie zachwycać się jego wierszami, równie szkodliwie było je posiadać po jego niechlubnym upadku. Gdybym je dziś opublikowała tu, w Paryżu, byłyby prawdziwą sensacją i zarobiłabym może na nich fortunę, choć nie zabrakłoby też z pewnością marudnych „znawców” zarzucających mi falsyfikat. Jestem zmuszona cytować z pamięci, która wszak często bywa zawodna. Oczywiście nic się w nich nie rymowało, podaję owe strofy we francuskiej, uwspółcześnionej wersji, aby były strawne dla dzisiejszego odbiorcy.
Nie mogłam wyjść z podziwienia, słysząc, jakie cudowne dźwięki umiał wydobyć ze strun swymi grubymi, pozornie niezgrabnymi paluchami. Miał aktorski talent i mocny, donośny głos. Kiedy się wysilił, potrafił naprawdę urzec i poruszyć serca słuchaczy, nawet jeśli niektóre popisy bywały nieznośnie egzaltowane i manieryczne.
– Ach, Achaja! – podjął po chwili cesarz w rozmarzeniu. – Jakże chciałbym tam pojechać, zaczerpnąć z kastalskiego źródła czystej, prawdziwej sztuki! Twoi rodacy z pewnością doceniliby mój kunszt lepiej niż rzymski lud – dodał z przekonaniem.
– Moi rodacy byliby zachwyceni – odparłam, mimowolnie wzruszona jego udaną improwizacją – lecz taka podróż byłaby bardzo ryzykowna. Jesteś wielkim artystą, panie, ale też władcą Imperium. Kto opuszcza Rzym…
– Ten traci Rzym – dokończył znane porzekadło. – Wiem o tym. Klątwa bogów lub fatum sprawiły, że muszę władać miastem i światem, zamiast poświęcić się tylko Muzom. Straszne jest brzemię najwyższej władzy, gdy jednocześnie trzeba dźwigać dar największego talentu naszych czasów – stwierdził z wrodzoną skromnością. – Jestem wciąż młody i pełen wigoru, lecz czasami czuję się jak zużyty, zgrzybiały starzec, otoczony zewsząd spiskami i śmiercią. Własna matka nasłała na mnie mordercę! – zawołał z goryczą.
Wmawiał to sobie tak długo, aż sam uwierzył. Wszyscy wiedzieli, że kazał zabić Agrypinę, gdy zanadto chciała się wtrącać do rządów dorosłego potomka. Wiedzieli i milczeli, ja także więc przemilczałam tę kwestię. Neron był w sprawach politycznych niepoprawnym mitomanem i traktował theatrum mundi jak kolejne igrzysko na swoją cześć. Zbudzenie go z tych urojeń byłoby groźne w skutkach.
.