Przemawiałam doń tonem, jaki dawno już wyćwiczyłam w rozmowach z całym szeregiem wschodnich i zachodnich despotów, melanżem szacunku i pewności siebie, oscylującym w miarę bezpiecznie między zgubną bezczelnością a żałosnym służalstwem, jakie okazywali mu zazwyczaj dworzanie. Kątem oka zauważyłam przygotowaną na dzisiaj szatę. Nie miała jego ulubionej barwy ametystowej, lecz odcień gorzkiego fioletu, lepiej zapewne oddający aktualny nastrój tyrana. Niedobrze byłoby go teraz rozdrażnić. Stała za nim cała groza Imperium, groza zakutych w pancerze zdyscyplinowanych okrutników, ciemiężycieli ludów i bezwzględnych rzeźników, gwałcicieli i zabójców niewiniątek. Chciałam tego czy nie, właśnie owi zaborcy mogli nas jednak ocalić przed pełzającą inwazją czcicieli Nazarejczyka. Wilczyca kapitolińska miała wciąż ostre kły i niczym pies łańcuchowy nadal skutecznie chroniła piękno naszego gasnącego powoli świata.

– Apoloniusz z Tyany to bardzo mądry człowiek. Na pewno uzna, że cezar jest godzien waszych rytuałów, tak jak one są godne cezara.

– O tak, uczyń to – podchwycił nieco uspokojony. – Apoloniusz z Tyany to bardzo mądry człowiek. Na pewno uzna, że cezar jest godzien waszych rytuałów, tak jak one są godne cezara. Na moim dworze plotkują, że nie zawsze byłaś tak niedostępna – podjął po chwili, wciąż bacznie się przypatrując. – Ponoć byłaś wcześniej ateńską kurtyzaną…

– Ateńską heterą – poprawiłam odruchowo.

– Oczywiście, heterą – przytaknął beztrosko. – Czyż to nie wychodzi na jedno?

Oburzyło mnie, że ośmielił się porównać moją szlachetną profesję z prostackim rzemiosłem  rzymskiej nałożnicy, lecz nie dałam tego po sobie poznać.

– Służyłaś Afrodycie? – drążył uparcie temat.

– Wieki temu – wyznałam w końcu, wzdychając. – Tak dawno, że jakby w innym życiu…

– Dziwna z ciebie kobieta – stwierdził zaskoczony. – Mówisz, jakbyś miała sto lat. Nie możesz być przecież wiele starsza od mojej Sabinki – ocenił, marszcząc półboskie czoło.

Nazywał tak pieszczotliwie swą drugą żonę, Sabinę Poppeę. Nie dałam się jednak zwieść udawanej czułości, z jaką wymawiał jej imię. Wiedziałam z dobrze poinformowanych źródeł, że ich pożycie nie układało się ostatnio najlepiej. Pierworodna córeczka zmarła niedawno, a podczas drugiej ciąży cesarzowa roztyła się i zbrzydła tak, że całkiem przestała pociągać kapryśnego małżonka.

– Wierz mi, imperatorze – zapewniłam poważnie – jestem znacznie starsza, niż się na pozór wydaję.

– W takim razie zarówno Chronos, jak i Wielka Bogini są dla ciebie łaskawi – stwierdził, kręcąc z podziwem i zdumieniem kudłatą, rudą głową.

– Cieszę się ich łaskami – przyznałam pokornie – odkąd przestałam się oddawać mężczyznom. Duszę i ciało poświęciłam Izydzie – podkreśliłam znacząco.

– Trudno – rzekł Neron z niekłamanym rozczarowaniem. – Pozostaniesz zatem dla mnie wcieleniem Hellady, której piękno zdaje się na wyciągnięcie ręki, a przecież pozostaje niedoścignione…
.

Komentarze