Rok 789 wyznacza datę pierwszego grabieżczego najazdu norweskich wikingów czyli „mieszkańców zatok” na klasztor u wybrzeży Anglii.
Później jest rok 802, gdy duńska flota pod wodzą legendarnego Holsgera Danske gromi wojska Karola Wielkiego, co przyczynia się do upadku imperium Franków. Danowie ruszają na Anglię i Irlandię, penetrują wybrzeża Francji, zdobywają Paryż. Osiągają Morze Śródziemne. Walczą z Arabami w północnej Afryce, a na Sycylii zakładają własne księstwo! Docierają do Morza Czarnego i wkrótce są w gwardii przybocznej cesarza Bizancjum.
Największe rozmiary osiągają wyprawy na północ, pozwalające odkryć Islandię, Grenlandię czy wreszcie wybrzeża Ameryki. Szwedzcy wikingowie zwani Waregami, penetrują wybrzeża wschodniego Bałtyku, a rzekami ruszają ku górom, aby z drugiej strony spłynąć do Morza Kaspijskiego i Czarnego. Jednak wielkie floty nieustraszonych wikingów konsekwentnie omijają wybrzeża południowego Bałtyku. Tam mieszkają ci, którym nie trzeba się narażać, bo siła ich wojowników odcisnęła już piętno na mieszkańcach skandynawskiej ziemi. Wikingowie boją się!? A może współpracują z tymi zadziwiającymi ludźmi, którzy nie znają lęku, a hołdy składają jedynie potędze natury.
Kim są pogromcy wikingów? Zdobywcy wielkich skandynawskich ośrodków handlowych! Kim są ludzie, przed którymi drżą Germanie wybrzeży południowej Szwecji, północnych Wysp Alandzkich i licznych duńskich wysp, Jutlandii a nawet Norwegii? Aby chronić się przed tymi wojownikami wikingowie budują solidne twierdze, warowne kościoły i murowane zamki. Chrześcijańscy książęta i królowie składają dary ich pogańskim bogom oraz płacą daninę, czyli dań /okup/ od Danów, ich legendarnemu wodzowi Wizymirowi. Ich piękna i dumna królowa (Świętosława), sławiona przez skaldów jako Sygryda Storrada decyduje o losach normańskich i angielskich władców, a jej dzieci władają Anglią, Danią, Szwecją i Norwegią.
Władców plemiennych wspólnot tych nieustraszonych żeglarzy tytułowano królami, a jeden z nich został Morskim Królem. Wyprawy potężnych wikingów starały się omijać ich wybrzeża i grody, aż do połowy XI wieku! A później – odpowiedzią na każdy normański najazd były – pustoszące wyspy duńskie i Skanię – odwetowe wyprawy niezwyciężonych flot jedynych żeglarzy, przed którymi drżeli nieustraszeni wikingowie: wojowników słowiańskiej chąsy wolińskich, wieleckich i obodrzyckich plemion z Wolina i Kamienia, Wołogoszczy i Gryfii, Strzałowa i portów Rugii, Wyszomierza, Stargardu Wagryjskiego, Barda nad Zatoką Prońską, Choćkowa i wyspy Wębrzy /Fehmarn/ oraz Mechlina /Mecklenburg/.
Znany duński kronikarz Saxo pisze o potędze chąśników: „W owych czasach rozzuchwalili się piraci: od granic Słowian, aż po rzekę Eiderę wszystkie wsie na wschodzie opuszczone przez mieszkańców leżały odłogiem. Zelandia, wyczerpana i wyniszczona od południa i wschodu, pozostawała w odrętwieniu. Na Fionii rozboje nie pozostawiły niczego oprócz garstki mieszkańców. Falstria, zwarta nie tyle swym obszarem, co odwagą i męstwem mieszkańców wyrównywała niedostatki małości… Lollandia zaś, chociaż od Falstrii okazalsza, starała się uzyskać spokój za okup w pieniądzach. Reszta pustką zaległa”.
Imiona wielkich chąśników: Racibora, Dunimysła, Unibora, Niedamira, Rokiela, Wyszaka czy Misława wiele znaczyły na Bałtyku w XII wieku. Nie mieli oni szczęścia do kronikarskich opisów i godnego miejsca w wielkiej historycznej literaturze. Dzieje ich zwycięstw i dokonań zanikły wraz z ich pogańską świetnością. Wiele ich czynów zostało przypisanych germańskim Normanom. Może właśnie z powodu wiary nie znaleźli uznania u chrześcijańskich, kronikarzy? Ale wiara czyni cuda i na pewno zadziwiający słowiańscy chąśnicy i floty słowiańskiej chąsy odnajdą swoje miejsce w dziejach bałtyckiej i północnomorskiej żeglugi. A mają czym się szczycić.
.
Opracował: Adrian Cieśliński