Wielcy przywódcy rzucają wielki cień na swoje otoczenie. U ich boku z reguły, a może należałoby powiedzieć: nigdy, nie wyrastają godni następcy.

Piłsudski_16„Ministrom nawet nie przychodziło do głowy kwestionować decyzje szefa. Prezydent zaś, nigdy nie słysząc słowa sprzeciwu ze strony urzędników, w ogóle przestał się z nimi liczyć. Już w 1958 roku jeszcze jako premier zdradzał tendencje do lekceważenia gabinetu i w dziedzinie polityki zagranicznej działał właściwie niezależnie – pisze biograf de Gaulle’a, Charles Williams. – Na przykład oferta, którą złożył Frontowi Wyzwolenia Narodowego w październiku 1958 roku, nazywana pokojem walecznych, rządowi została zaprezentowana zaledwie na godzinę przed publicznym wystąpieniem generała. Bardzo agresywnie sformułowane memorandum do Macmillana i Eisenhowera, w którym de Gaulle domagał się utworzenia trójstronnego systemu dowodzenia w ramach NATO, nigdy nie było dyskutowane z gabinetem”.

Jeden z ministrów de Gaulle’a, który zasiadał w rządzie przez dziewięć lat, doliczył się na posiedzeniach gabinetu zaledwie trzech prawdziwych dyskusji, a inny współpracownik generała stwierdził nawet, że ministrowie po prostu bali się w obecności prezydenta odzywać bez pytania. Podobnie postępował Piłsudski. Gdy pierwsza prezydencka kadencja Ignacego Mościckiego dobiegła końca, do ostatniej chwili nikt – łącznie z samym Mościckim – nie wiedział, czy nadal pozostanie on na Zamku, czy też zastąpi go jakiś inny faworyt Marszałka.

Władza zawsze zawiera w sobie element przymusu. Ale jednocześnie zawsze zawiera także autorytet. Im on większy, tym w mniejszym stopniu władza musi się odwoływać do przymusu. Przywództwo jest już czystym autorytetem. Rzecz jasna w zbiorowości liczącej wiele dziesiątków milionów obywateli osiągnięcie tego stanu jest niemożliwe. Nigdy nie było i nigdy nie będzie.

Ale we współczesnych dziejach Polski Piłsudski był tego najbliższy.

 .

Piotr Gajdziński

 .

Tekst jest fragmentem książki Piotra Gajdzińskiego „Sztuka przywództwa. Piłsudski”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.

Komentarze