Co jest naszym narodowym sportem? Może piłka nożna? Ostatni wielki awans do Ligi Mistrzów oraz świetna gra naszej reprezentacji na mundialu w Brazylii z pewnością potwierdzają, że piłka.. nie jest naszym konikiem ;). A może siatkówka i piłka ręczna? Tam co prawda mamy się czym pochwalić, jednak patrząc na to, w jaki sposób nagłaśniane są Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej organizowane w tym roku w Polsce, od razu możemy je wykluczyć.
A gdyby tak zastanowić się nad tym, jaki sport jest dla Polaków codziennością. Czymś co robimy przez całe życie i nigdy nam się nie znudzi? Wakacje i długie weekendy mogłyby wskazywać na grilla oraz znany i lubiany trójbój siłowy – podnoszenie ciężarów, karate i slalom gigant. Jednak nie dotyczy to przecież nas wszystkich. Poza tym jest jeszcze jeden sport, który uwielbiamy i uprawiamy możliwie często, a mianowicie: narzekanie
.
Narzekanie nasze powszednie
Narzekamy na wszystko. Bardzo zabawne w Polsce jest marudzenie na pogodę. W zimę za zimno, w lato za gorąco i nigdy nie jest tak dobrze jakbyśmy chcieli. W szkole psioczymy na długie lekcje, ciężkie torby, nudnych nauczycieli. W pracy na niewygodne fotele, nudę, szefa, nadmiar obowiązków. Później na niskie emerytury, niewychowaną młodzież i kolejki do lekarza. Tak przez całe życie. My Polacy twierdzimy, że z jednej strony mamy już tego ciągłego biadolenia dosyć, lecz z drugiej dalej to robimy. Dlaczego tak się dzieje?
Według teorii socjologa Geerta Hofstedego, który opisuje narody za pomocą pięciu skal: dystansu do władzy, indywidualizmu bądź kolektywizmu, męskości lub kobiecości, unikania niepewności oraz orientacji długoterminowej, Polaków można określić jako naród mający duży dystans do władzy, skupiony na potrzebach jednostki, a nie ogółu oraz o męskim profilu. Taka sytuacja powoduje, że pozwalamy na rządzenie sobą przez innych, jednak z drugiej strony mocno krytykujemy wszelkie działania, ponieważ sami nie jesteśmy za nie odpowiedzialni, a łatwiej zrzucić winę na kogoś niż samemu przyznać się do porażki. Badanie dotyczącej poziomu zaufania społecznego, pokazuje że pod jego względem zajmujemy jedne z ostatnich pozycji w Europie, przez co wiele korzyści, które mogłyby płynąć ze współpracy i wzajemnej pomocy zostaje utracone.
Marudzenie odziedziczyliśmy w wyniku naszej historii, która nie była raczej zbyt łatwa. Do niedawna poważnym problemem były zabory, wojny, okupacja, komuna. Dziś kiedy żyjemy w zdecydowanie lepszych czasach, a ciągłe narzekanie straciło sens, mimo to nadal tak robimy. Niestety przyzwyczajenia oraz mentalność dają o sobie znać. Z drugiej strony jednak Polacy potrafią się zjednoczyć i zgodzić tylko w wypadku jakiegoś zagrożenia lub przeciwności, dlatego narzekanie w jakimś sensie powoduje, że jesteśmy razem. Łatwym sposobem nawiązania kontaktu jest rozpoczęcie tematu od np. problemów służy zdrowia, polityków – złodziei, czy też drogich cen. Nawet najbardziej ciche i wycofane osoby, potrafią na ten temat rozmawiać godzinami. Narzekamy, żeby poprawić sobie humor oraz podbudować swoje ego, wyjaśniając, dlaczego nie zrobiliśmy określonych rzeczy.
Co ciekawe doczekaliśmy się już nawet kilku publikacji na ten temat. Przykładem może być książka prof. Bogdana Wojciszke i dr Wiesława Baryła „Kultura narzekania i jej psychologiczne konsekwencje”, a także „Jak Polacy wygrywają, jak Polacy przegrywają” pod redakcją Marka Drogosza.
.
Rolnictwo
Wiosną i latem poza grymaszeniem na korki na drogach lub drożyznę na wakacjach, w telewizji najczęściej słyszymy narzekania rolników. Jakoś nigdy nie słyszałem, żeby akurat w tym roku sezon był udany. Zawsze jest albo za sucho, albo za mokro, za ciepło lub za zimno. Co roku mamy niemal klęskę żywiołową na obszarze całego kraju. Żeby dowiedzieć się od środka, w czym jest problem, na co rolnicy najczęściej narzekają i czy da się temu jakoś zaradzić udałem się do naszego partnera, czyli firmy Onix.
.
.
DB. Kiedy rolnicy najczęściej narzekają?
Andrzej Jazdon: Powiem inaczej, największym szczęściem dla rolnika jest brak obecności Andrzeja w firmie. Moim zadaniem jest kupno i ocena towaru, który przywozi rolnik. Następnie sprzedaż tego towaru i wyciągnięcie z marketów jak najlepszej ceny. Wszystko jest dobrze dopóki cena jest wysoka, jednak kiedy zaczyna spadać zaczyna się też moja praca i narzekanie rolników.
.
DB: Na co najczęściej narzekają?
AJ: Narzekają zawsze na zbyt wysoki procent towaru. Współpracując z różnymi sieciami mamy określone wymogi, co do jakości jaką musimy zapewnić. Dlatego jeśli towar, który przywiezie rolnik nie spełnia tych norm musi dostać wyższy procent.
.
DB: W takim razie jak wypada z tą jakością?
AJ: Bywa różnie. Jeśli ktoś zasiewa po raz dziesiąty na tym samym polu cebulę, wtedy warzywo kompletnie nie nadaje się na sprzedaż. Ma bardzo niską jakość. Oczywiście zdarzają się rolnicy z pięknym towarem, z którym możemy robić co chcemy. W takich wypadkach odpad wynosi dla cebuli 3% natomiast dla ziemniaków 5%.
.
DB: Czy można jednak coś zrobić, by zmniejszyć ten procent?
AJ: Od lat stosujemy system, w którym traktujemy priorytetowo rolników, którzy zaopatrują się u nas w środki, materiał siewny. Dzięki temu mamy ich pełną kartotekę, mamy wgląd do pochodzenia towaru, co jest bardzo ważne szczególnie przy eksporcie na zachód. Jeśli przychodzi do nas „obcy” rolnik nie mamy pewności, co do jakości produktów. Nie wiemy, czy został skażony, czy nie ma na nich pozostałości pestycydów. Później jest to wszystko kontrolowane i wychodzi na jaw, że dana partia towaru nie nadaje się na sprzedaż. Dlatego naszych klientów traktujemy priorytetowo zapewniając im m.in. wyższą cenę, kredytujemy ich przy zakupach w naszym sklepie i rozliczamy się dopiero po zbiorach. Gwarantujemy im też odbiór wyprodukowanego surowca.
.
DB: A jak Pan odniesie się do tezy, że rolnicy są jedną z najbardziej narzekających grup w kraju?
AJ: Naturą rolnika jest narzekać, podobnie jak naturą prezesa. Byłbym szczęśliwy, gdybym spotkał rolnika optymistę, jednak przez te wszystkie lata jeszcze nie spotkałem się z takim. Nawet gdyby procent odpadów zrobić na 0% będzie narzekał na cenę, dając wysoką cenę znowu pojawia się coś innego.
Mimo wszystko dla mnie największym szczęściem przez te 15 lat prowadzenia firmy jest to, że dalej jestem w jednym kawałku, czyli nie jest tak źle. Nie dostałem od nikogo po zębach, co oznacza, że wykonuje swoją pracę uczciwie.
.
Na koniec
Żeby na koniec trochę pomarudzić, chciałbym powiedzieć, że nawet w narzekaniu prawdopodobnie nie jesteśmy najlepsi na świecie. Poza Polakami duży wkład w światowe marudzenie mają Węgrzy, Anglicy, czy też Francuzi. Co więcej, nawet Niemcy twierdzą, że jest to ich narodowy sport. Mogłoby się okazać, że gdyby urządzić mistrzostwa świata w tej dziedzinie mielibyśmy kolejny powód do narzekania 😉
.
Dawid Brandebura