1233985_525408840866604_1868196831_n „Zaraz, zaraz, Insurekcja kościuszkowska była w 1794 roku, prawda?” – Tomasz Jazdon wystukuje datę na nowoczesnej klawiaturze cyfrowego zamka i drzwi natychmiast się uchylają. „Mój brat Andrzej jest wielkim pasjonatem historii i wszystkich nas zamęcza datami ważnych wydarzeń. Gdyby w okolicach Zakrzewa zrobić badanie wiedzy historycznej okazałoby się, że dysponujemy nieprzeciętną znajomością historii, bo co kilka dni przychodząc do firmy pracownicy czytają: 1830 – Powstanie Listopadowe, 1815 – Traktat Wiedeński, 1914 – wybuch I wojny światowej”.

Wchodzimy do dużej hali, w której kilkadziesiąt kobiet w niebieskich fartuchach pracowicie obiera cebulę. Jej intensywny zapach powoduje, że natychmiast w moich oczach pojawiają się łzy. Nie po raz ostatni tego dnia, bo kilkadziesiąt minut później, już w gorzelni, Tomasz Jazdon zachęca, abym pochylił się nad kadzią fermentującego żyta i głęboko wdychał powietrze – opary alkoholu natychmiast, choć na szczęście tylko na krótką chwilę, oszałamiają mnie i wyciskają łzy z oczu.

Przetwarzając 40 tys. ton cebuli rocznie ONIX jest największym przedsiębiorstwem tej branży w Polsce, a Gospodarstwo Rolne JAZDON jest największym w Polsce producentem cebuli – w ubiegłym roku ze 190 hektarów zebrano ponad 11 tysięcy ton tego warzywa. Wydajność cebuli białej regularnie, od lat, przekracza 60 ton z hektara, podczas gdy krajowa średnia sięga zaledwie wokół 23 ton. W 2005 roku wydajność sięgnęła 64 t/ha i była identyczna z tą, którą chwalą się światowi potentaci w tej dziedzinie. Polska znajduje się obecnie na trzecim miejscu w rankingu europejskich producentów cebuli – rocznie wytwarzamy 850 tysięcy ton. Niedawno wyprzedzili nas Holendrzy, których produkcja jest o 150 tysięcy ton większa, a ranking otwiera Hiszpania, produkująca rocznie ponad 1,2 miliona ton.

„Można powiedzieć, że korzenie naszej firmy sięgają roku 1983, gdy cebulę zaczął uprawiać nasz ojciec. Początkowo na znikomym areale, który jednak stopniowo się powiększał. Na początku lat dziewięćdziesiątych mieliśmy kłopoty ze zbytem produkcji i wówczas nawiązaliśmy kontakty handlowe z firmami z krajów postradzieckich a w 1995 roku wspólnie z holenderskim partnerem założyliśmy spółkę J&F Agro. My dawaliśmy ziemię i pracę, on kontakty, które ułatwiły nam sprzedaż. Zaczęliśmy eksportować nieprzetworzoną cebulę na Wschód i na Zachód” – wspomina Tomasz Jazdon. – „W 2003 roku odkupiliśmy jego udziały i od tamtej pory jesteśmy firmą prawdziwie rodzinną: trzej bracia i dwaj szwagrowie”.

1377963_539232266150928_1555645903_nTrochę egzotyczny konglomerat ludzi. Prezesem Oniksu jest Jakub Jazdon, najmłodszy z braci, absolwent Akademii Rolniczej w Poznaniu, prace polowe i badania nadzoruje Tomasz, a Andrzej odpowiada bezpośrednio za produkcję. Finanse i logistyka to domena Janusza Cadera, górala z okolic Żywca, zaś nadzór nad gorzelnią sprawuje Arkadiusz Chmielak, absolwent filozofii na Uniwersytecie Wrocławskim. Ale może ta odmienność jest ich atutem? „Pracujemy zgodnie, nie ma między nami konfliktów. Tak zostaliśmy wychowani – zapewniają. – Zresztą każdy z nas odpowiada za inną część firmy i tak naprawdę rzadko się widujemy”.

 „Wieś zmienia się w zawrotnym tempie. Kiedyś czas nie odgrywał tutaj wielkiej roli, dzisiaj TIR po siedmiu minutach jest pełen i gotowy do drogi. W ubiegłym roku w Oniksie załadowano blisko 1600 ciężarówek. Co dwie godziny wyjeżdża transport cebuli, bo odbiorcy żądają, aby trafił do nich świeży, w odpowiedniej temperaturze – przekonuje Janusz Cader. – Logistyka jest bardzo istotną składową naszego sukcesu”.

To przede wszystkim dzięki niej cebula z wielkopolskiego Zakrzewa podbiła brytyjski rynek wygrywając nawet z lokalnymi dostawcami, którzy nie potrafili zagwarantować takiej jak Onix regularności i punktualności dostaw. Jazdonowie od początku bardzo wysoko zawiesili sobie poprzeczkę i konsekwentnie sprzeciwiają się wszelkim kompromisom z jakością. Dlatego tak szybko udało im się zdobyć niezbędne dla dostawców na brytyjski rynek żywności certyfikaty, w tym najważniejszy – wydany przez EFSIS certyfikat jakościowy BRC – który dziś zdobi salę konferencyjną w zakrzewskiej siedzibie firmy.

 „Polska cebula od lat cieszyła się na Zachodzie dobrą sławą i nam udało się to wykorzystać. Nasz produkt jest uważany za smaczniejszy i zdrowszy od holenderskiego, bo w naszym kraju używa się znacznie mniej pestycydów, środków ochrony roślin, nawozów. Polska cebula ma też trzykrotnie dłuższy od holenderskiej okres przydatności do spożycia” – wyjaśnia Tomasz Jazdon. Pod jednym względem holenderski produkt wygrywa cebulą opatrzoną napisem „made in Poland” – wyglądem zewnętrznym. „Różnica jest coraz mniejsza, bo wszyscy polscy producenci bardzo w ostatnich latach poprawili jakość swoich wyrobów. My staramy się, aby nasza cebula miała równie regularne kształty, piękną łuskę. To ważne, bo przecież w sklepie klient nie zna jeszcze smakowych walorów cebuli i nie potrafi wybrać na tej podstawie. Wtedy jeszcze kupują oczy, przy następnej bytności w sklepie decydujące znaczenie ma już ocena walorów smakowych” – przekonuje Janusz Cader.

1459163_558582797549208_1472910595_nSzefowie Oniksu robią wszystko, aby produkować cebulę najwyższej jakości. W Polsce to prawdziwy ewenement, ale co roku gospodarstwo testuje nowe technologie uprawy, ochrony oraz oczywiście nowe odmiany cebuli. Ściśle też współpracuje z naukowcami, którzy często bywają na doświadczalnym polu w Chobienicach, gdzie w ubiegłym roku testowano aż 69 odmian cebuli. „Niewiele jest w Polsce firm branży spożywczej, które są tak dobrze zorganizowane. Przykładają ogromną wagę do agrotechniki, świetnie wykorzystują naturalne warunki, a są przy tym są bardzo precyzyjnie zorganizowani, podejmują trafne i szybkie decyzje” – tłumaczy prof. dr hab. Kazimierz Adamczewski, członek Rady Naukowej Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu. Tomasz Jazdon prezentuje mi zdjęcia z odbywających się od lat w okolicach Zakrzewa spotkań rolników uprawiających cebulę i pokazuje specjalne skrzynie w magazynie, w których obserwuje się zachowanie roślin. „To żmudne i czasochłonne prace, ale pozwalają nam wybrać najlepsze odmiany. Najlepsze, czyli najstabilniej plonujące, najbardziej odporne na choroby, o odpowiednim kształcie i wybarwieniu”. Prof. Adamczewski, który pozostaje pod wrażeniem dokonań szefów Oniksu podkreśla elastyczność firmy: „Jedni dostają cebulę w łusce, inni obraną i szatkowaną. Francuzi życzą sobie powiązaną w grona i taką dostają” – opowiada. Ale jeszcze istotniejsze jest to, żeby cebula była schłodzona do odpowiedniej temperatury, a częste kontrole dokonywane przez odbiorców nie natrafiały na żadne poważne uchybienia.

Cebulę zaczęto uprawiać najprawdopodobniej w Azji Środkowej – do dzisiaj największym producentem tego warzywa są Chiny – oraz w północno-zachodniej części Indii, gdzie znano ją już 3000 lat przed naszą erą. To jedna z najstarszych roślin wykorzystywanych przez człowieka, która najpierw rozpowszechniła się w Indiach, następnie w Chinach i na Bliskim Wschodzie, aby trafić do Europy – poprzez Kretę i Grecję – za pośrednictwem legionów rzymskich. Dzisiaj z powodzeniem jest stosowana w kuchni, ale ma też istotne właściwości lecznicze. Działa bakteriobójczo, antytoksycznie, obniża ciśnienie i poziom cukru we krwi, poprawia funkcjonowanie przewodu pokarmowego. Szczególnie ceniona jako lek przy chorobach gardła i przeziębieniach.

Onix ma w swojej ofercie najpopularniejszą w Polsce cebulę żółtą, ma też białą i czerwoną, ale również szalotkę i typu pikles. Od niedawna, na razie na małą skalę, uprawia również czosnek, którego spożycie także w Polsce w ostatnich latach wzrasta. Ale oczywiście najważniejsza jest cebula i brytyjski rynek, gdzie Onix ma swoją firmę handlową Onix (Marketing )UK ltd.. Zakrzewską cebulę jada się w brytyjskich restauracjach Pizza Hut, Burger Kingu i KFC, można ją kupić w delikatesach Marks & Spancer. Onix dużo eksportuje także do Francji, Belgii oraz do Niemiec. Do niedawna również do Rosji, ale po wprowadzeniu embarga ten rynek stał się dla nich niedostępny. Właściciele firmy nie bardzo się tym jednak martwią: „Od dawna zdawaliśmy sobie sprawę, że ze względu na swoją nieprzewidywalność, nie jest to dla nas przyszłościowy rynek” – tłumaczy Janusz Cader.

1394403_539232399484248_20700396_nOnix promieniuje na całą okolicę. Firma współpracuje z bardzo wieloma rolnikami w okolicy, którym zapewnia zbyt cebuli i fachowe doradztwo. Blisko tysiąc okolicznych mieszkańców regularnie z firmą współpracuje, a niebawem, za kilka miesięcy, w okolicy zostanie otwarte duże, zachodnie przedsiębiorstwo przetwórcze, które będzie ściśle z Oniksem kooperowało. Jakub Jazdon podkreśla jednak, że nowa firma będzie szansą na gospodarcze ożywienie Wolsztyna i jego okolic, a przede wszystkim zmieni tutejszy rynek pracy. Ale wcześniej Onix uruchomi w Zakrzewie nową, supernowoczesną i niezwykle wydajną linię technologiczną. W ciągu godziny będzie można przerabiać 3,5 tony cebuli. Urządzenie sprowadzono z Holandii i częściowo sfinansowano z środków unijnych.

Jedziemy furgonetką do Chobienic, gdzie znajduje się gorzelnia Oniksu. Mieszkańcy Zakrzewa poznają samochód i pozdrawiają kierowcę. „Tutaj wyrosłem i dobrze się tutaj czuję. Zawsze starałem się dobrze żyć z moimi sąsiadami, z którymi znamy się przecież od lat. Mam wrażenie, że nam się to udaje. To jest nasza ojcowizna i jesteśmy zadowoleni, że potrafiliśmy sprostać wyzwaniom, których jeszcze 10-15 lat temu nikt nie potrafił nawet zdefiniować. Ojciec już niestety nie żyje, ale matka jest z nas dumna. Nie z tego, że zbudowaliśmy dużą firmę stojącą na silnych fundamentach, nie z tego, że naszą cebulę jada się w Londynie, Paryżu, Brukseli i Madrycie. Ale z tego, że dokonaliśmy tego wspólnie, całą rodziną. Na naszej ojcowiźnie” – tłumaczy Tomasz Jazdon.

Jeden z dyrektorów w Oniksie, Jarosław Janczewski, pochodzi z sąsiedniej wsi i chodził z Tomaszem Jazdonem do liceum: „Nie o każdym da się to powiedzieć, ale Tomek kocha pracę na wsi i zawsze chciał na wsi pracować. Gdy jeździł do wolsztyńskiego liceum miał już swoje stałe obowiązki w gospodarstwie i nim rano usiadł w ławce, musiał się z nimi uporać. To było trudne, ale on naprawdę nie wyobraża sobie innego życia”.

.

Piotr Gajdziński

ŹródłoRzeczpospolita 11-12 lutego 2006r.

Komentarze